Chyba się nie rozumiemy. Jak festiwal błędów zrobił mi najlepszy grunt do robienia marketingu.

Dużo mówimy o tym, co nam malowniczo wyszło. Jak tanecznym krokiem przeszliśmy od pomysłu, przez wdrożenie do zbierania najwspanialszych plonów naszego marketingu. A przecież wszyscy wiemy, że bez fakapów potu i łez ta droga nie byłaby możliwa. Zaliczamy glebę i musimy znaleźć drogę wyjścia. Jednak na koniec dnia okazuje się, że ta droga potrafi być dużo lepsza, bardziej owocna i przynieść więcej zysku w dłuższej perspektywie. O co ja się potknęłam, jak to ogarniałam i co dziś z tego mam, a może przydać się Wam - powiem w trakcie tej prezentacji.