Ekonomia behawioralna w służbie sprzedaży i marketingu

Lubimy myśleć, że podejmujemy rozsądne decyzje zakupowe. Ciuchy, rozrywka, elektronika, wszystko to miało jakiś sens, gdy sięgaliśmy po portfel. Jednak, gdy podczas przeprowadzki wyrzucamy worki nieużywanych staroci, podajemy nasz rozsądek w wątpliwość. 

Szkopuł polega na tym, że rozsądek nie jest naszym jedynym doradcą. Prawdę mówiąc, z większością z tych doradców mamy nikły kontakt. Aby więc zrozumieć decyzje zakupowe (tak własne, jak i naszych klientów), trzeba byłoby poprosić ekonomię i psychologię, aby zawarły małżeństwo i dały nam dziecko. Tak się jednak świetnie składa, że nie musimy tego robić, bo to dziecko od lat się rozwija i nazywa się ekonomią behawioralną. Tyle że, po jej zdobycze wciąż rzadko sięgają sprzedawcy i marketerzy, a ja pokażę, jak mogą to zmienić.